Maria i Witold Kossowscy to nie tylko zasłużeni dla Stalowej Woli pedagodzy, ale też niezwykli ludzie, których łączyła głęboka więź. Rozmawiano o nich 12 grudnia w MBP podczas Kafejki Historycznej.
O Witoldzie Habdank-Kossowskim wiemy dużo, jest to postać opisywana, przypominana przy różnych okazjach. O wiele mniej mówi się o jego żonie. Tym razem wreszcie była okazja przyjrzeć się jej bliżej.
Sporo niezwykle interesujących szczegółów z życia obojga małżonków Kossowskich odkrył i przybliżył uczestnikom spotkania w Kafejce Historycznej Mariusz Potasz, dyrektor LO KEN, historyk. Słuchacze, którzy zgromadzili się w Miejskiej Bibliotece Publicznej z wielkim zaciekawieniem słuchali wykładu, a potem zadawali pytania. Wiele kwestii wymaga jeszcze dalszych badań.
Po śmierci Witolda Maria wyjechała do Wrocławia, gdzie miała siostrę. We Wrocławiu pracowała w szkole średniej, pomagała rodzinie siostrzeńca, udzielała korepetycji, tłumaczyła teksty z greki. Miała i tam uczniów, którzy darzyli ja wielkim szacunkiem i przywiązaniem. Co roku na Wszystkich Świętych przyjeżdżała do Rozwadowa na grób męża, a przecież w tamtych latach taka wyprawa dla starszej pani, korzystającej z komunikacji publicznej była nie lada wyzwaniem. Zmarła w październiku 1981. Pochowana jest we Wrocławiu.
W lutym 2024 roku minie 70 lat od śmierci Witolda Habdank-Kossowskiego. Dyr. Potasz wyszedł z propozycją odnowienia grobu tego pedagoga, a władze miasta podjęły ten temat. Są jeszcze inne pomysły na upamiętnienie Witolda i Marii…